NEXT CHAPTER


.

.

12.07.2012

6.
Sacrifice requires love



Kiedy Severus skończył opowiadać, poczuł się jakby uszło z niego powietrze, jak z pękniętego balonika, a jednocześnie poczuł też ulgę, jakby ciężar na jego ramionach zelżał. 
Wypił do końca wino w swoim kieliszku i sięgnął po butelkę, by go ponownie zapełnić. Daniel bezwiednie obracał swój w dłoniach, nieobecnym wzrokiem błądząc po salonie. Kotka wskoczyła mu na kolana i zaczęła lizać jego rękę, by zwrócić jego uwagę. 
- Znalazłszy się w tej sytuacji, stwierdziłeś, że najlepszym wyjściem będzie zwrócenie się do mnie?
Severus opuścił głowę. Znów poczuł ogarniający go wstyd. 
- Ja... chciałem z tobą porozmawiać bo nie wiem co mam zrobić. Byłeś pierwszą osobą, o jakiej pomyślałem i nie mógłbym się zwrócić do nikogo innego. 
- Cieszę się, że jestem pierwszą osobą, o jakiej pomyślałeś - odparł z przyjaznym uśmiechem. - Czy chcesz mojej pomocy?
Severus odruchowo zacisnął dłonie. Jedyną osobą, której nigdy nie wstydził się prosić o pomoc był jego ojciec, przy każdym innym czuł wielką blokadę, by prosić o cokolwiek. 
- Tak. Poradę, co powinienem zrobić. Nie mogę bezczynnie przyglądać się jak Czarny Pan poluje na mojego syna, ale nie mogę też wprost mu się przeciwstawić, zabiłby mnie i to byłby jedyny efekt. 
- Też tak uważam i dlatego właśnie musimy wymyślić coś lepszego...
- Gdyby tylko nie miała żadnych zobowiązań względem Dumbledore'a... nie wiem o co dokładnie chodzi, ale przez niego, przez Zakon nie możemy się normalnie spotkać... Gdybym tylko mógł ukryć ją i Harry'ego w miejscu, gdzie Czarny Pan by ich nie dosięgnął...
Daniel ożywił się gdy nagle wpadł mu do głowy pomysł.
- Skoro Dumbledore sprawuje pieczę nad tym gdzie teraz jest Lily, możesz zwrócić się do niego. -Severus przygryzł usta. - Wiem, że ci się to nie podoba, ale wydaje mi się, że bez niego się nie obędzie.
Severus niechętnie przytaknął.
- Masz rację... Spotkam się z nim, powiem mu o planach Czarnego Pana i poproszę, by ukrył Lily i Harry'ego w najbardziej bezpiecznym miejscu jakie zna.
- Gdy będziesz do niego pisał, rzuć na kopertę zaklęcie Nonintercipere, to zapobiegnie odczytaniu listu przez kogoś niepowołanego. Taki mały wynalazek Karola Wielkiego, używał go pisząc do Madelgardy, Adelindy i kilku innych. Może to i dobrze, że prawie nikt nie zna tego zaklęcia.
- Dobrze, dziękuję. Ale nie, nie spytam skąd znałeś Karola Wielkiego...
Daniel zachichotał. 
- Masz świadomość tego, że tym samym zdradzasz Voldemorta? To o tyle ważne, że nie możesz pozwolić na to, by miał powody do jakichkolwiek podejrzeń względem ciebie.
- Wiem. Będę musiał sobie z tym poradzić i do mistrzostwa opanować leglimencję.
Daniel wstał i powoli podszedł do środka pokoju.
- Potrzebowałeś mojej rady, została udzielona - powiedział spokojnie. W jego tonie nie było nic nieprzyjaznego ani odpychającego, ale Severus poczuł się wyproszony. Wziął głęboki oddech i chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie. Odstawił kieliszek na stolik i wstał.
- Tak, dziękuję ci bardzo za twój czas i uwagę - pożegnał się i wyszedł.

*

- Dobry wieczór, Severusie.
Severus odwrócił się. W jego stronę wzdłuż ciemnej alejki szedł Albus Dumbledore. Miał na sobie długą, granatową szatę, Zatrzymał się tuż przy nim, nie spuszczając z niego uważnego spojrzenia błękitnych oczu.
Zanim Severus zdecydował się wysłać wiadomość z prośbą o spotkanie do Albusa Dumbledore'a, upewnił się, że jest to absolutnie niezbędne. Rozmawiał z Riddlem, sugerował, iż przepowiednia może wcale nie dotyczyć tego chłopca, ale Riddle był uparty.
- Jaką wiadomość chce mi przekazać Lord Voldemort? - zapytał Dumbledore.
Severus skrzywił się na dźwięk nazwiska Czarnego Pana. Najwyraźniej mężczyzna wziął go za gońca.
- Czarny Pan nie przysłał mnie tutaj, przyszedłem z własnej woli.
Dumbledore z zaskoczenia uniósł brwi.
- Śmierciożercą również zostałeś z własnej woli. - W jego tonie nie było wrogości, ale wyczuwalny dystans. Jakby chciał być kulturalny i uprzejmy wobec kogoś, kogo nie poważał. - O czym może chcieć rozmawiać ze mną śmierciożerca, Severusie?
- Chodzi o przepowiednię wygłoszoną przez Trelawney... - zaczął. - Czarny Pan w nią nie wierzy, ale nie podobają mu się insynuacje. Chce zabić chłopca.
- Jakiego chłopca?
- Syna Lily Evans.
- Przepowiednia nie wspomina jego nazwiska, skąd podejrzenia, że chodzi akurat o Harry'ego Pottera?
Severus zacisnął zęby słysząc nazwisko Pottera. Mówienie o jego synu jako dziecku Jamesa Pottera, mierziło go niemiłosiernie, ale wiedział, że bezpieczniej będzie nie wyprowadzać Dumbledore'a z błędu.
- Nie wiem.
Dumbledore rozejrzał się po okolicy, chociaż w świetle księżyca niewiele było widać. Niecierpliwie poprawił swoje okulary-połówki.
- Nie powiedziałeś mi niczego, czego sam bym już nie wiedział, Severusie.
- Grozi im niebezpieczeństwo.
- Lily i James wiedzieli, z czym wiąże się przystąpienie do Zakonu. Tak samo jak ty wiedziałeś z czym wiąże się przystąpienie do Voldemorta.
Severus puścił tę uwagę mimo uszu.
- Ona musi być gdzieś gdzie on jej nie znajdzie, gdzieś gdzie nie będzie mógł skrzywdzić...
- Ach, no tak. Pamiętam jaką ładną byliście parą, ty i Lily. Nie spodziewałem się jednak, że z jej powodu zdecydujesz się odwrócić od swojego pana. To właśnie teraz robisz, Severusie. Jeżeli on się o tym dowie, zabije cię.
- Wiem - odparł spokojnie.
- Przepowiednia nie mówi o matce tylko o dziecku. Tom nie ma powodu by zabijać Lily. Jako uznany sługa może mogłeś mu to zasugerować? Poprosić?
Severus zacisnął dłonie w pięści. Przecież nie chodziło tylko o Lily! Chodziło o ich dziecko! Próbował przekonać Riddle'a, że bez sensu będzie tracić czas i środki z powodu głupiej przepowiedni, ale tym zasłużył sobie tylko na dawkę tortur Cruciatusem. Po tym obawiał się wracać do tematu, by nie wzbudzać większych podejrzeń.
- Ja próbowałem... mówiłem i prosiłem go, żeby...
- Brzydzę się tobą - przerwał mu z wyraźnym zdegustowaniem Dumbledore. - Budzisz we mnie odrazę. To co mówisz jest obrzydliwe. Nic nie obchodzi cię życie Jamesa Pottera i tego małego chłopca, jeżeli tylko ty dostaniesz to czego chcesz.
- Musisz ich ukryć, gdzieś gdzie będą bezpieczni, gdzieś...
- Ja nic nie muszę, Severusie.
- Proszę - powiedział, a jego głos załamał się. Wiedział, że rozmowa z Dumbledorem nie będzie przyjemna, ale nie spodziewał się obojętności.
- Nie interesuje mnie spełnianie próśb śmierciożercy. - Obrzucił Severusa lustrującym, pełnym odrazy spojrzeniem. Ziemista cera, cienie pod oczami, wyglądał na zmęczonego i chorego.- Jeżeli nie masz mi nic więcej do powiedzenia, niestety nie mam czasu, by...
- Błagam! - szepnął, podchodząc do Dumbledore'a. Jego blada twarz zastygła w grymasie. - Błagam, ukryj ich. Ukryj ich wszystkich w miejscu, w którym Czarny Pan nie będzie mógł ich skrzywdzić.
- Dlaczego aż tak bardzo ci na tym zależy, Severusie? Czy naprawdę jesteś w stanie ryzykować życiem dla byłej dziewczyny? Wiem o tym, że to ty sam ją zostawiłeś. Zadziwiające.
- Mam swoje powody. Błagam, pomóż im.
- A co dostanę od ciebie w zamian, Severusie?
- W zamian? - powtórzył, unosząc lekko brwi. Milczał przez chwilę. Mogłoby się wydawać, że nie spodziewał się tego pytania. - Wszystko.
- Jeżeli mam cokolwiek dla ciebie zrobić, będę wymagał twojej lojalności. Czy odwróciłbyś się od Voldemorta na moją prośbę?
Severus poczuł zimny dreszcz przebiegający mu po plecach.
- To oznaczałoby dla mnie pewną śmierć.
- Tak przypuszczam - przyznał Dumbledore. Zdjął okulary-połówki. - W tej chwili nie mam do ciebie zaufania, będziesz musiał na nie zapracować jeżeli naprawdę chcesz dać mi wszystko w zamian za pomoc Lily i Jamesowi. Zrobię to, ale będę od ciebie wymagał podjęcia niebezpiecznych działań. Jesteś w stanie ryzykować swoim życiem?
- Tak - odpowiedział przez zaciśnięte zęby.
- Znakomicie. Po pierwsze, Voldemort nigdy nie dowie się o tej rozmowie. Po drugie, jutro spotkamy się ponownie i wtedy przedstawię ci dokładnie, czego od ciebie wymagam.